(…) ciąg dalszy
Bo modernizm i Białystok najwyraźniej się lubią. Znakomitym tego przykładem jest niezwykły Kościół Świętego Rocha – perła polskiej modernistycznej architektury sakralnej. A zatem pomiędzy Parkiem Poniatowskiego a Ogrodami Branickich idealnie wkomponowały się w zieloną rzeźbę miasta także modernistyczne Planty.
Historia parku
Początkowo, jeszcze w XVIII wieku, tereny gdzie obecnie mieści się obecny park Planty należały do Branickich, których pałac do dziś podziwiać można nieopodal. Braniccy hodowali na tym obszarze daniele.
W XIX wieku ziemię tą otrzymał w darze znajdujący się w pałacu Instytut Panien Szlacheckich. Jednak znacznie bardziej niż szlacheckie panny skorzystały na tym konie. I to bardzo konkretne konie, a mianowicie te, które ciągnęły konne tramwaje.
To stamtąd dostarczano dla nich pożywne siano. Zarówno konie i ich gospodarze, jak i panny nie dbały przesadnie o ten kawałek ziemi i na początku XX wieku z pewnością nie przypominał on tego, co oglądać możemy w tym miejscu obecnie.
Jednak w latach trzydziestych ubiegłego wieku wojewoda białostocki, Marian Zyndram-Kościołkowski, postanowił je wreszcie zagospodarować. I tak oto, dzięki pracy rąk ówczesnych podlaskich bezrobotnych w ciągu dwóch lat powstał park, który trwa tam po dziś dzień.
Białostockie Planty – coś dla zakochanych
Oprócz imponującej alei reprezentacyjnej w parku podziwiać możemy między innymi Staw Serce. Jest to bardzo romantyczne miejsce, tak jak całe Planty, bo jak inaczej wytłumaczyć to, że musiała się tam znaleźć koniecznie również stanowiąca aleję główną Aleja Zakochanych?
Mnóstwo:
- kwiatowych rabat,
- piękne tuje,
- strzyżone żywopłoty
to bardzo charakterystyczne elementy Plant w mieście Białystok.
Pies Kawelin – niestety nie oryginalny
A wśród wszystkich tych jakże pięknych, harmonijnych, delikatnych i wzruszających motywów rozpanoszył się jeszcze na rok przed wybuchem Drugiej Wojny Światowej urodą niegrzeszący pies Kawelin. Jakoby zupełnie na przekór całej kompozycji parku pojawiła się nagle betonowa rzeźba intrygująco (nie bójmy użyć się tego słowa) paskudnego buldoga. Betonowe dzieło Piotra Sawickiego było pod tym względem tak wyjątkowe, że szybko zyskało sobie wśród mieszkańców podlaskiej stolicy przydomek „brzydala z parku”. Czy słusznie?
Pierwowzór trwał na swoim miejscu do roku 1944.
Obecnie jest jednak okazja, aby przekonać się, czy powyższe określenie to przesada, czy też nie. W 2005 roku Kawelina odtworzyła ze wszelkimi detalami Małgorzata Niedzielko i podczas pobytu w Białymstoku, legendarnego już, paskudę jak najbardziej można spotkać na Plantach.
A oprócz niego, wśród kamiennych dekoracji parku podziwiać można między innymi rzeźbę „Praczki” autorstwa Stanisława Horno-Popławskiego.
Oryginał parku
W każdym tego rodzaju parku elementem obowiązkowym jest zazwyczaj fontanna usytuowana gdzieś przy głównej alei. I białostockie Planty mogą pochwalić się taką wspaniała fontanną, przy której latem wśród dodatkowej iluminacji odbywają się koncerty.
I jak tutaj nie wybrać się w piękny letni dzień do Białegostoku?